Teraz dysponujemy planami na dwadzieścia, trzydzieści lat naprzód… Nie można zatrudnić zawodowych kłamców, nie przyznając im monopolu naprawdę. My, my w areopagu, jesteśmy fabryką prawdy. Do użytku zewnętrznego, do użytku wewnętrznego. Wziąwszy pod uwagę rozwój techniki… to my wytwarzany wszystkie obrazy. Mogą nas rozstrzelać, ale nie poradzą sobie z obrazami, które już wyprodukowaliśmy. My zaplanowaliśmy już dwudziesty pierwszy wiek, mój synu. Wszystko się zazębia, wszystko się zgadza. Gdyby nawet nas zabrakło, musieliby i tak podążać zgodnie z naszymi wskazówkami, bo nigdy nie będą wiedzieli, jakie jest ostatnie kłamstwo. Nigdy nie wyjdą z naszego labiryntu.
Władimir Wołkow
OD AURORA
Moi przyjaciele, reżyser Ignacy Szczepański, półkownik Ryszard Bartoszewicz i harcmistrz Adam Solarz od pół wieku namawiają mnie abym pisał o walce dwóch plemion. Abym wspomniał o niektórych nieudacznikach z Platformy Obywatelskiej (PO) i jeszcze większych tandeciarzach z Prawa i Sprawiedliwości (PiS).
Jeżeli się boisz – przekonywali – to, wzorem Georga Orwella, spersonifikuj największych szkodników…
***
Pomyślałem tak: co mnie obchodzą nieudacznicy z Platformy, którzy Kraj Pieroga i Zalewajki „dobrej zmianie” w ruinie zostawili, a po zwycięstwie 13 grudnia pushbacki nadal są modne? Co mnie obchodzą geszefciarze z PiS, którzy platformerskie rumowisko przekształcili w malownicze, ale niemniej sto razy gorsze pogorzelisko?
Tak, co mnie może obchodzić polityka i politycy lub polityczki, skoro sam ze sobą mam dość zmartwień. Bardziej od cyrków politycznych obchodzi mnie Dante Alighieri i jego piękne zakończenie Boskiej komedii: „Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy”.
Odłożyłem więc pisanie na polityczne tematy ad calendas greacas. Azaliż onegdaj, przyśnił mi się w nocy „Lud Smoleński”.
Skądinąd wiedziałem, że Lud Smoleński dowodzony jest przez Jarosława Kaczyńskiego, pseudonim Ojciec Ojczyzny (OO, sik! Nawet z trybuny sejmowej !!!) oraz, chodzącego za OO jak ciele za krową, Antoniego Macierewicza ksywa Agnorant (kontaminacja słów ignorant i arogant).
Obaj politycy to nie jacyś tam gamajdy, niedorajdy, niemrawce czy inne pipki. To mężowie, od których Niccolo Machiavelli mógłby brać korepetycja w jaki sposób brutalizować politykę, jak być bezwzględnym i cynicznym oraz w jaki sposób stosować podstęp i manipulację faktami. To jeszcze nie mężowie stanu ale faceci, których można i należy się bać, bo to typki i dżentelmeni a rebours.
To chłopaki kopalne, które w okresie dobrej zmiany, wówczas już udający niesprzedajnych mężów, przekonani, że ”ich nie zgnębią demokracje i fakcje, ni wpływy Zachodu i Wschodu” baśniowo wciskali Ludowi, nie tylko smoleńskiemu, propagandowo-dezinformacyjny kit.
A Lud – wedle czołowego ideologa PiS – to kupi. Albowiem lud – jak przekonywała KurWizja – ciemny jest.
I Lud, a raczej pospólstwo, to kupowało przez osiem lat. Ale Lud i także gmin ma to do siebie, że czasem trzeźwieje. I stało się…
Więc teraz chłopaki et consortes mogą jeno przypomnieć sobie słowa Konstantego Gałczyńskiego, piszącego już w 1953 r. tak: „Gdy wieje wiatr historii, /Ludziom jak pięknym ptakom /Rosną skrzydła, natomiast /Trzęsą się portki pętakom”.
***
Może jest to jednak temat na pamiętnik – zastanowiłem się.
***
Aby się dorozumieć sięgnąłem po książki Tomasza Piątka poświęcającego tym dwom kariatydom PiS kilkaset stron dobrze udokumentowanego tekstu.
Rozdział I
CZEGO NIE ZAUWAŻYŁ TOMASZ PIĄTEK PISZĄC O AGNORANCIE i OO (sik!)
Jarosław Haszek w Przygodach dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej w raporcie napisanym przez wachmistrza z Putimia, który wyjaśniał kwestię, dlaczego podejrzany o szpiegostwo Szwejk nie fotografował dworców kolejowych pisze: „Nie ulega wątpliwości, co wynika z jego własnych zeznań, iż tylko dlatego, że nie posiada aparatu fotograficznego, nie mógł fotografować dworców kolejowych i miejsc ważnych pod względem strategicznym. Pewne jest, żeby fotografował, gdyby miał wyżej wzmiankowany przyrząd fotograficzny przy sobie i nie ukrywał tego. Tylko tej okoliczności, iż aparatu fotograficznego nie miał pod ręką, można zawdzięczać, iż nie znaleziono u niego żadnych fotografii”.
Chłopacy, o których snuję tę opowieść chyba także nie mili aparatów, ale mieli inne możliwości.
***
Ha! A. Macierewicz! Ha! Ojciec Ojczyzny (sik!)!
Tych dwu mężów, a raczej chłopaków, bo mimo siódmych krzyżyków na karku nigdy nie dorośli to tego, czego wymaga się od niepowierzchownych, nieudawanych, niezakłamanych polityków, od zarania XXI wieku darzyłem estymą.
Byłem nimi zauroczony, albowiem trzeba już coś wiedzieć, by umieć ukryć, że się nic nie kuma, nic się nie rozumie, bo się nic nie wie.
Przeto, może…, może to być dobry asumpt do napisania kilku stron poświęconych tym postaciom i temu wszystkiemu, co oni zmajdrowali. Tym bardziej, że OO (sik!) głosił kretyńskie hipotezy, zaś Agnorant wcielał domniemania OO w życie.
Agnorant znajdował przy tym tajne protokoły pod wycieraczką broniącą dostępu do jego skromnej sadyby. Protokoły potwierdzały zaśniedziałe, aberracyjne wizje obu podstarzałych chłoptasiów. Azali nie potwierdzały definitywne czy OO jest jedynym rozkazodawcą Agnorata. Wolno przecież sądzić, że Agnorant, zwarzywszy jego działalność, otrzymuje polecenia nie tylko z Żoliborza, a z zupełnie innej strony świata.
Nad rozwiązałem tej zagwozdki od lad biedzili się i biedzą nadal: Tomasz Piątek i niezliczone rzesze pisarzy i żurnalistów. W tym akapicie zamiast wyrażenia „dylemat” użyłem rusycyzmu „zagwozdka”. Nie jest to zamierzone ani przypadkowe, a nieuniknione, podobnie jak inne tego rodzaju współbieżności.
Wiem co piszę, boć sam o Agnorancie nieraz pisałem, m.in. rozmawiając z szefem Wywiadu i Kontrwywiadu MSW generałem dywizji Władysławem Pożogą, a także łowiąc uchem strzępki rozmów toczonych między I zastępcą ministra CzeKiszczaka, a generałem Witalijem Pawłowem z KGB, sowieckim nadzorcą generała Pożogi.
Będę musiał jeszcze nieraz o nim wspominać. Był to bowiem oryginał nad oryginałami. Absolutnie nie kompatybilny z innymi tego typu sowieckimi szarżami. Mimo że generał, a nie trunkowa. A jeżeli już pił, to tylko koniak i tylko z kryształowych kieliszków, i tylko w niewielkich ilościach.
Generał Pawłow miał elegancki sznyt i bajroniczno-apokaliptyczną zdolność rozwiązywania ludziom języków nie tylko Pożodze, Ala także generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu niemającemu przed rezydentem KGB żadnych tajemnic.
- Pawłow w Peerelu założył sprawną konfraternię szpiegowską. Jej potomkowie do dziś dają o sobie znać siejąc zamęt i dezinformację w ramach wojny hybrydowej. Niedawno podjęli nawet działania o charakterze czysto terrorystycznym.
Znalem Pawłow trochę. Niestety, ostatni telefon otrzymałem od niego, chyba w 1994 roku. General chciał zweryfikować niektóre watki do książki którą wydał w warszawskim wydawnictwie BGW, w którym nieoficjalne pierwsze skrzypce grali generałowie W. Jaruzelski i Cz. Kiszczak ale także Mieczysław Rakowski .
***
Ostatnio, a wszystko wskazuje na to, że do akcji rozwiązywania tej, wygenerowanej przez OO i Agnoranta abrakadabry ma przystąpić, albo już przystąpił Tusko-Bodnarowski wymiar sprawiedliwości, który w klauzulowanych dokumentach zapisuje je tak:.
A- B – R – A – C – A – D – A – B – R – A
A – B – R – A – C – A – D – A – B – R
A – B – R – A – C – A – D – A – B
A – B – R – A – C – A – D – A
A – B – R – A – C – A – D
A – B – R – A – C – A
A – B – R – A – C
A – B – R – A
A – B – R
A – B
A
Taki zapis ma utrudnić wrogim wywiadom rozszyfrowanie działań zmierzających do zgłębienia abrakadabry zmajdrowanej przez OO i Agnoranta et consortes.
***
Zerżnąwszy od OO (sik!) „kretynizm”, a od Agnoranta tylko wycieraczkę zajrzałem pod swoją słomiankę.
Czaił się pod nią Jarosław Kaczyński. Po chwili wychyną zza niego Antoni Macierewicz. Jednak to nie wszystko.
Pod wycieraczką krył się również manuskrypt, a w nim różne różności, przeważnie dotyczące procederów w działaniach wywiadów i kontrwywiadów. Były także wskazówki jak zmontować procesy, jak fałszować, blagować, lipować, kantować, szachrować, kręcić i bałamucić ludzi. Jednym słowem w jaki sposób kłamać, manipulować i dezinformować, aby łgarstwo uchodziło za prawdę, a prawda za łgarstwo.
***
Znalezisko słomiankowe można chyba, przy minimum dobrej woli, potraktować jako usprawiedliwienie tej elukubracji. Nadałem jej tytuł:
KRETYNIANA. PAMIĘTNIK ZNALEZIONY POD SŁOMIANKĄ.
W takim razie ad rem:
Usiałem przed klawiaturą komputera.
Na początek zapisałem cytat z Olgi Tokarczuk: „…nie ma żadnej historii, są tylko życia ludzi. Historię tworzą małe wydarzenia, pojedyncze ludzkie czasy, ludzkie ciała, ich przemijanie, ich choroby, ich miłości. Historię tworzy życie codzienne, przedmioty, czynności, o których już niewiele wiemy, bo ta wielka Historia tego po prostu nie zapisuje. Ale to jest przecież istotą życia”.
Przyszpiliłem cytację do regalu z książkami i poleciałem…
HA! A. MACIEREWICZ!
Ten polityk, nie mając żadnej myśli potrafi ją wyrazić. Uwielbia konfabulacje. Blagierstwo wypełnia mu własne luki w pamięci, ale także cudze luki w wiedzy.
Ha! A. Macierewicz! On zdaje się nie pamiętać, że gdy człowiek swoje myśli bierze za osoby i rzeczy, jest szaleńcem, bo taka jest definicja szaleństwa.
Ha! A. Macierewicz! Ten polityk wszystko robi na jakiejś mistyfikacyjnej zasadzie: Toczy wojnę z przeciwnikami na zasadzie patriotycznej; rabuje budżet państwa na zasadzie handlowej; znęca się nad bliźnimi na zasadzie bolszewickiej; wspiera swego pryncypała na zasadzie lojalności i zetnie mu głowę na zasadzie dezubekizacji.
Oczywiście, o ile wcześniej nie zostanie spacyfikowany.
Ha! A. Antoni Macierewicz! Ten polityk to nieposkromiona ambicja i paranoiczna podejrzliwość, która nie pozwala mu zrozumieć, dlaczego część ludzi go nienawidzi, a druga część go uwielbia. (Mówią o tym sondaże).
Ha! A. Macierewicz! On, pomimo, że każde słowo czy zdanie dubeltowego eks-ministra to banał, w najlepszym razie zwrot zużyty i bez życia, ale wyraźnie szkodzący Polakom i Krajowi Pieroga i Zalewajki.
Ha! A. Macierewicz! On sam sobie wydaje się bardzo miłym człowiekiem.
***
Więc nie gniewajcie się na niego, że blask popapraństwa od niego biję. Najgłośniej przecież dzwonią drobne monety. To nie jest ohydny permisywista, a wręcz przeciwnie. On za konfabularyzowanie bonusy od oszołomów i OO dostaje.
Oszołomy jak i zarówno Ojciec Ojczyzny nie bardzo się orientują w co gra Macierewicz i kto naprawdę kryje się za Agnorantem.
Ha! A. Macierewicz! Tak. On gra. Gra, ale nie wszyscy chcą wiedzieć od kiedy zaczął grę? Z kim się związał? Przez kogo jest sterowany
Ha! A. Macierewicz! Jego do mistrzostwa doprowadzone konfabulacje to nie kłamstwa, i chyba nie wynika choroby na władze lub choroba umysłowa. To wykonywanie konkretnych rozkazów. I nikt nie chce zwrócić uwagi, że przy okazji pasożytuje na społecznych składkach?
***
No cóż, nie on jeden. Nie wierzycie? No to w najbliższej przyszłości popędźcie do „taniej jatki książkowej” na ulicę Koszykową w Warszawie, wybulcie kilka złotych i zacznijcie czytać Kretyniana. pamiętnik znaleziony pod słomianką. Jest to manuskrypt o największym nieudaczniku naszych czasów, czyli o mnie, ale poprzetykany quasi- hipotezami dotyczącymi jeszcze większych popaprańców, ciamajd i niedojd.
Cdn.