Co pomyśli, to wymyśli, potem mu się jeszcze przyśni /bo to taka jest, widzicie, smutna sprawa…(…) /po tym życiu, po przepiciu i te pe /odczuwamy trochę kaca /że co było, to nie wraca, jak ten kochaś, który zginął w sinej mgle,
Agnieszka Osiecka
Miało się pod jesień. Był 2024 rok. Jak co dzień wybrałem się na bagna Raszynki. Słońce kołowało na zachodzie. Purpurowiało w oczach. Wyglądało krwawo, biblijnie.
Przypominało to prognozę pogody z możliwością burz i przelotnych napadów. To niebo ostrzegało przed gwałtownymi zmianami politycznymi.
Uprawiając niegdyś płatną miłość polityki widziałem wyraźnie, jak empusy propagandy zdwoiły wysiłki nad praniem mózgów społeczeństwa. A ja szukałem spokoju.
***
Mając głowę nabitą cytatem z Agnieszki Osieckiej wychodzę za bramę.
Wieje wiatr. Wzmaga się. Jeszcze nie wichura, ale już…
Idę drogą. Tu stary kot, tam jeszcze starszy pies obojętnie mnie minie.
***
Te zwierzęta były niegdyś ludźmi. Ale żyjąc w społeczeństwie straciły wiarę w człowieka. Zatem po śmierci, w czasie reinkarnacji wybrały taką postać, jaką wybrały.
Patrzę na ściernicko po kukurydzy. Pasie się tam stado żurawi. Obserwuję gołębie otrzepujące skrzydła na dachu gołębnika u sąsiadów. Kątem oka widzę jak nad bagnami Raszynki szybują bociany wypatrując pożywienia lub w ostateczności żab. Kumki dają nura w tatarak lub szukają innego schronienia niczym aferzyści w zamorskich enklawach zaprzyjaźnionych z Polską państw.
Dalego za brzegami Raszynki majaczą zarysy imponujących budowli należących do przedsiębiorstw zwanych w Kraju Pieroga i Zalewajki agencjami towarzyskimi wyspecjalizowanych w szesnastoletnich dziewicach, dzięki którym robią bajeczne interesy.
***
Mijam proste, grzeczne świerki, które wśród gałęzi skrywają ptaki śpiewające drżącym tenorem. A nad moim ogrodem klucz dzikich gęsi robi krąg i odlatuje w „siną mgłę”.
Jest nadzieja w ekologii. Jest nadzieja, a może to jedynie omamy, że kiedyś te biedne zwierzęta zdołają jeszcze złapać oddech. Jednak myśliwi i pranie mózgów przez rządzących niweczą starania nawet naukowe argumenty ekologów.
Zastanawiam się jakie grupy społeczne są najbardziej podatne na pranie empusowych mózgów. Dochodzę do wniosku, że vox populi i Jacek Kurski mają rację: ciemny lud kupuje ciemną politykę. Choć chyba nie wszyscy. Zali wiem, że każdy człowiek ma prawo być głupi. Martwi mnie, że niektórzy nadużywają tego przywileju. Wiem, że zarówno w Peerelu jak i w III RP siedzieliśmy w dupie. W pierwszym wypadku była to dupa stalinowsko-breżniewowska, a drugim bidenowsko-trampowska. Ale to, w naszym położeniu geopolitycznym jest sytuacją prawie normalną. Martwi mnie co innego, mianowicie, że coraz bardziej usiłujemy się w tej dupie amerykańskiej urządzać.
***
Masakrując Jorge L. Borgesa napisało mi się tak: Czyn pojedynczego człowieka należy w jakiś sposób do całej ludzkości.
Dlatego nie ma chyba niesprawiedliwości w tym, że za jedno nieposłuszeństwo w pewnym rajskim ogrodzie rzuca plamę na wszystkich ludzi. Sam lubię jabłka więc w sytuacji Ewy postąpiłbym tak samo.
Ani w tym, że ukrzyżowanie jednego Żyda wystarcza, by ludzkość zbawić. Ukrzyżowanie ukrzyżowaniem, uważam ten czyn za paskudny, ale wydaje mi się, że obchodzenie przez ponad dwa tysiące lat rocznicy tego wydarzenia za „imprezę” nieco przesadzoną. Także w tym, że śmierć prezydenta w katastrofie samolotowej jest wystarczającym powodem by empusy szemranej partii rządziły albo i nie, ale i tak piorą mózgi nie tylko swoim dupolizom, ale całemu społeczeństwu.
***
Kto wie, czy Schopenhauer nie miał racji mówiąc, że: „Jedna jest tylko droga, aby pokazać głupcom i durniom własny rozum, a polega ona na tym, by z nimi nie mówić. Prawdą jest jednak, że wtedy człowiek czuje się nieraz w towarzystwie jak tancerz, który na balu spotyka samych kulawych: z kimże ma tańczyć?”
***
Są we mnie i w moich bohaterach wszyscy ludzie. Łącznie ze Stanisławem Szałapakiem, Ryszardem Bartoszewiczem czy Adamem Solarzem. O nich, prawie w każdej książce wspominam. Z nimi „poszedłbym nawet do Witkiewiczowskich Kielc”. Są to bowiem faceci którym z chęcią podaje się rękę.
A bagna Raszynki?
Ta zona może stanowić kwintesencję ogrodu rajskiego.
***
Na wspomnienie tego, co do tej pory napisałem w Tłustych kotach… czereśnie w moim ogrodzie zaczynają szaleć. Kiwają się niczym Żydzi przed Ścianą Płaczu.
Tyko dąb stoi niewzruszony, jak udający króla prezydent przed narodem i ja czasami miewam ochotę przyklepać koronę takiemu królowi, ale łopatą.
Wychodzę do słońca. Spotykam Stanisława Szałapaka. Zjawiskową postać. Dziennikarza, krytyka i pisarza. Zawsze o nienagannej aparycji. Chodzą słuchy, że on nawet pod prysznic nie rozstaje się z laptopem. Zmienia tylko majtki na bardziej seksowne, niczym młody piękny dzielnicowy, który się „wybrał na motorze w dezabilu po cywilu”.
***
Olśniewający Stanisław jest w Michałowicach niczym kolorowy koliber chybocący się na czubku trzciny. Tak jak harcmistrz Solarz nad Bobrem, Szałapak jest nad Raszynką błyszczący i promieniejący niczym złocista kula niebiańska zawieszona nad bagnami rzeczki razem z bocianami.
Jest to szczególnie widoczne, gdy w blaskach znikającego słońca na zachodzie i gdy na wschodzie ukazuje się rożek księżyca, a na nieboskłon wchodzi Wielka Niedźwiedzica ciągnąc, przywiązany ogonem dyszel Wielkiego Wozu, zaś za dyszlem Wóz wyładowany różnorodnym gwiazdozbiorem.
Ale Szałapak lubi, a jakże, także światło księżyca. Znęca się wówczas nad moimi tekstami. A ze szczególnym upodobaniem nad Tłustymi kotami… i, od ćwierć wieku rozważa napisanie książki o powinowatym, wielkim patriocie i dobrym człowieku, zasługującym na upamiętnienie, niczym harcmistrz Solarz marzący o napisaniu monografii o HSG..
W tym miejscu trawestuję Tadeusza Micińskiego: Na księżycu czarnym Stanisław z Adamem wiszą i patrząc w gwiazd gasnących ciszę główkują czy pisać albo i nie pisać?
Nie ma co. Cały Stanisław i także cały Adam.
***
Będę musiał im w Tłustych kotach… poświęcić kilka odurzonych zdań. Obaj konfratrzy są bowiem zbulwersowani moimi bojami z Platerówkami i tym, co napisała Olga Wiechnik. Namawiają abym wyzbył się swojej wrodzonej admiracji w stosunku do kobiet, a wymiar sprawiedliwości i autorkę Platerówek?… potraktował tak, jak na to zasługują.
Jak nie chcesz wykładać „kawę na ławę” – przekonuje – to posłuż się expressis verbis aposjopezą.
– Ależ ja robię to od dawna – powiedziałem komilitonom. – Ilekroć życie mnie dołowało mówiłem sobie „trudno” i płynąłem dalej. I tylko niekiedy, aby obrazić durni używałem sarkazmu, ale w taki sposób, aby obrażeni nie zdawali sobie z tego sprawy. Bo przecież jasne jest, że gdyby durnie rozumieli, że są durniami przestali by być tym kim są. Z tego wniosek, że durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi pewnych, że nie są durniami.
No to na zakończenie walnę w was apozjopezą, bo dziś, po przekroczeniu połowy dziewiątego krzyżyka już nie mam czasu. Jutro nie będę miał siły aby składać litery, a pojutrze mnie nie będzie. Dlatego nie odkładam niczego. Azaliż życie nie jest tu i teraz?
PS
Promocja „Tłustych kotów wymiaru sprawiedliwości i…” przewidziana jest na 10 marca 2025 r.