Miesięczne archiwum: luty 2025

TŁUSTE KOTY… RAZ JESZCZE

Co pomyśli, to wymyśli, potem mu się jeszcze przyśni /bo to taka jest, widzicie, smutna sprawa…(…) /po tym życiu, po przepiciu i te pe /odczuwamy trochę kaca /że co było, to nie wraca, jak ten kochaś, który zginął w sinej mgle,

                                                                      Agnieszka Osiecka

 

       Miało się pod jesień. Był 2024 rok. Jak co dzień wybrałem się na bagna Raszynki. Słońce kołowało na zachodzie. Purpurowiało w oczach. Wyglądało krwawo, biblijnie.

       Przypominało to prognozę pogody z możliwością burz i przelotnych napadów. To niebo ostrzegało przed gwałtownymi zmianami politycznymi.

       Uprawiając niegdyś płatną miłość polityki widziałem wyraźnie, jak empusy propagandy zdwoiły wysiłki nad praniem mózgów społeczeństwa. A ja szukałem spokoju.

       *** 

       Mając głowę nabitą cytatem z Agnieszki Osieckiej wychodzę za bramę.

       Wieje wiatr. Wzmaga się. Jeszcze nie wichura, ale już…

       Idę drogą. Tu stary kot, tam jeszcze starszy pies obojętnie mnie minie.

        ***

       Te zwierzęta były niegdyś ludźmi. Ale żyjąc w społeczeństwie straciły wiarę w człowieka. Zatem po śmierci, w czasie reinkarnacji wybrały taką postać, jaką wybrały.

       Patrzę na ściernicko po kukurydzy. Pasie się tam stado żurawi. Obserwuję gołębie otrzepujące skrzydła na dachu gołębnika u sąsiadów. Kątem oka widzę jak nad bagnami Raszynki szybują bociany wypatrując pożywienia lub w ostateczności żab.   Kumki dają nura w tatarak lub szukają innego schronienia niczym aferzyści w zamorskich enklawach zaprzyjaźnionych z Polską państw.

       Dalego za brzegami Raszynki majaczą zarysy imponujących budowli należących do przedsiębiorstw zwanych w Kraju Pieroga i Zalewajki agencjami towarzyskimi wyspecjalizowanych w szesnastoletnich dziewicach, dzięki którym robią bajeczne interesy.

       ***

       Mijam proste, grzeczne świerki, które wśród gałęzi skrywają ptaki śpiewające drżącym tenorem. A nad moim ogrodem klucz dzikich gęsi robi krąg i odlatuje w „siną mgłę”.     

       Jest nadzieja w ekologii. Jest nadzieja, a może to jedynie omamy, że kiedyś te biedne zwierzęta zdołają jeszcze złapać oddech. Jednak myśliwi i pranie mózgów przez rządzących niweczą starania nawet naukowe argumenty ekologów.

       Zastanawiam się jakie grupy społeczne są najbardziej podatne na pranie empusowych mózgów. Dochodzę do wniosku, że vox populi i Jacek Kurski mają rację: ciemny lud kupuje ciemną politykę. Choć chyba nie wszyscy. Zali wiem, że każdy człowiek ma prawo być głupi. Martwi mnie, że niektórzy nadużywają tego przywileju. Wiem, że zarówno w Peerelu jak i w III RP siedzieliśmy w dupie. W pierwszym wypadku była to dupa stalinowsko-breżniewowska, a drugim bidenowsko-trampowska. Ale to, w naszym położeniu geopolitycznym jest sytuacją prawie normalną. Martwi mnie co innego, mianowicie, że coraz bardziej usiłujemy się w tej dupie amerykańskiej urządzać.

       ***

       Masakrując Jorge L. Borgesa napisało mi się tak: Czyn pojedynczego człowieka należy w jakiś sposób do całej ludzkości.

       Dlatego nie ma chyba niesprawiedliwości w tym, że za jedno nieposłuszeństwo w pewnym rajskim ogrodzie rzuca plamę na wszystkich ludzi. Sam lubię jabłka więc w sytuacji Ewy postąpiłbym tak samo.

       Ani w tym, że ukrzyżowanie jednego Żyda wystarcza, by ludzkość zbawić. Ukrzyżowanie ukrzyżowaniem, uważam ten czyn za paskudny, ale wydaje mi się, że obchodzenie przez ponad dwa tysiące lat rocznicy tego wydarzenia za „imprezę” nieco przesadzoną. Także w tym, że śmierć prezydenta w katastrofie samolotowej jest wystarczającym powodem by empusy szemranej partii rządziły albo i nie, ale i tak piorą mózgi nie tylko swoim dupolizom, ale całemu społeczeństwu.

       ***

       Kto wie, czy Schopenhauer nie miał racji mówiąc, że: „Jedna jest tylko droga, aby pokazać głupcom i durniom własny rozum, a polega ona na tym, by z nimi nie mówić. Prawdą jest jednak, że wtedy człowiek czuje się nieraz w towarzystwie jak tancerz, który na balu spotyka samych kulawych: z kimże ma tańczyć?”

       ***

       Są we mnie i w moich bohaterach wszyscy ludzie. Łącznie ze Stanisławem Szałapakiem, Ryszardem Bartoszewiczem czy Adamem Solarzem. O nich, prawie w każdej książce wspominam. Z nimi „poszedłbym nawet do Witkiewiczowskich Kielc”. Są to bowiem faceci którym z chęcią podaje się rękę.

       A bagna Raszynki?

       Ta zona może stanowić kwintesencję ogrodu rajskiego.

       ***     

       Na wspomnienie tego, co do tej pory napisałem w Tłustych kotach… czereśnie w moim ogrodzie zaczynają szaleć. Kiwają się niczym Żydzi przed Ścianą Płaczu.

       Tyko dąb stoi niewzruszony, jak udający króla prezydent przed narodem i ja czasami miewam ochotę przyklepać koronę takiemu królowi, ale łopatą.

         Wychodzę do słońca. Spotykam Stanisława Szałapaka. Zjawiskową postać. Dziennikarza, krytyka i pisarza. Zawsze o nienagannej aparycji. Chodzą słuchy, że on nawet pod prysznic nie rozstaje się z laptopem. Zmienia tylko majtki na bardziej seksowne, niczym młody piękny dzielnicowy, który się „wybrał na motorze w dezabilu po cywilu”.

       ***

       Olśniewający Stanisław jest w Michałowicach niczym kolorowy koliber chybocący się na czubku trzciny. Tak jak harcmistrz Solarz nad Bobrem, Szałapak jest nad Raszynką błyszczący i promieniejący niczym złocista kula niebiańska zawieszona nad bagnami rzeczki razem z bocianami.

       Jest to szczególnie widoczne, gdy w blaskach znikającego słońca na zachodzie i gdy na wschodzie ukazuje się rożek księżyca, a na nieboskłon wchodzi Wielka Niedźwiedzica ciągnąc, przywiązany ogonem dyszel Wielkiego Wozu, zaś za dyszlem Wóz wyładowany różnorodnym gwiazdozbiorem.

       Ale Szałapak lubi, a jakże, także światło księżyca. Znęca się wówczas nad moimi tekstami. A ze szczególnym upodobaniem nad Tłustymi kotami… i, od ćwierć wieku rozważa napisanie książki o powinowatym, wielkim patriocie i dobrym człowieku, zasługującym na upamiętnienie, niczym harcmistrz Solarz marzący o napisaniu monografii o HSG.. 

      W tym miejscu trawestuję Tadeusza Micińskiego: Na księżycu czarnym Stanisław z Adamem wiszą i patrząc w gwiazd gasnących ciszę główkują czy pisać albo i nie pisać?

       Nie ma co. Cały Stanisław i także cały Adam.

       ***

       Będę musiał im w Tłustych kotach… poświęcić kilka odurzonych zdań. Obaj konfratrzy są bowiem zbulwersowani moimi bojami z Platerówkami i tym, co napisała Olga Wiechnik. Namawiają abym wyzbył się swojej wrodzonej admiracji w stosunku do kobiet, a wymiar sprawiedliwości i autorkę Platerówek?… potraktował tak, jak na to zasługują.

       Jak nie chcesz wykładać „kawę na ławę” – przekonuje – to posłuż się expressis verbis aposjopezą.

                       – Ależ ja robię to od dawna – powiedziałem komilitonom. – Ilekroć życie mnie dołowało mówiłem sobie „trudno” i płynąłem dalej. I tylko niekiedy, aby obrazić durni używałem sarkazmu, ale w taki sposób, aby obrażeni nie zdawali sobie z tego sprawy. Bo przecież jasne jest, że gdyby durnie rozumieli, że są durniami przestali by być tym kim są. Z tego wniosek, że durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi pewnych, że nie są durniami.

                       No to na zakończenie walnę w was apozjopezą, bo dziś, po przekroczeniu połowy dziewiątego krzyżyka już nie mam czasu. Jutro nie będę miał siły aby składać litery, a pojutrze mnie nie będzie. Dlatego nie odkładam niczego. Azaliż życie nie jest tu i teraz?    

 

PS

Promocja „Tłustych kotów wymiaru sprawiedliwości i…”  przewidziana jest na 10 marca 2025 r.  

TŁUSTE KOTY…

Tym razem tylko  epilog

         Twoja opowieść może się skończyć dobrze albo źle

         Jak ktoś mądry powiedział

         a są jeszcze tacy

         wszystko zależy od tego

         w którym miejscu się przerwie.

                                              Wisława Szymborska

         Wybaczcie staremu zgredowi, żem napisał ten niezbyt wesoły kolaż. Dlaczego to zrobiłem? Mój nieżyjący już, bo go zamordowano, przyjaciel – Tadeusz Steć mawiał, że porządni adwersarze (politycy i polityczki, funkcjonariusze i funkcjonariuszki służb widnych, ciemnych i dwupłciowych, kombatanci i kombatantki, dziennikarze i dziennikarki, pisarze i pisarki itp.) to rzecz równie rzadka jak hipopotam na Grenlandii.

         ***

         Te wszystkie listy, filmy, artykuły, stanowiska, wyrazy oburzenie wysyłane na oficjalnych na pismach firmowych różnych ważnych ministerstw, nawet kancelarii prezydenta czy Sejmu pewnie miały jakiś wpływ na sądy i wyroki. Byłoby dziwne, gdyby nie miały. Zauważyła to już Komisja Etyki TVP S.A. stwierdzając: „wyemitowanie reportażu zajmującego się sprawą, w której toczy się postępowanie sądowe, mogło być uznane za próbę wpływu na opinię sądu przed wydaniem wyroku”.

 

         Tako rzecze Rej Mikołaj (Sentencje o życiu):

         Jako pies, milczkiem gdy kąsa, nie szczeka,

         Także pochlebca, co by wyłgał, czeka.

         ***

         Widzę patologizację polityki, mediów i szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości, ale ciekawiło mnie, dlaczego autorka Platerówki?… , pisząc o 1. SBK im. E. Plater, o życiu setek kobiet – żołnierek, o ich niewesołym losie poświęciła tyle miejsca niewielkiemu fragmentowi Akcji specjalnych.

         Na zakończenie myślę, co powiedzieć Oldze Wiechnik? Podeprę się Robertem Burtonem i powiem, że do wszystkich tych win: barbaryzmów, ludowego dialektu, improwizowanego stylu, tautologii, głupkowatych imitacji, rapsodii poskładanej z resztek zebranych z kloacznych dołów z ekskrementami innych autorów, do lejących się ciurkiem brewerii i głupot, braku artyzmu, pomysłowości, poglądów, dowcipu, wiedzy, do cierpkości, złośliwości, konfabulacji, absurdów, bezczelności, plotkarstwa, do kiepskiej kompozycji, niestrawionego materiału, zadufania, ordynarności, jałowości, monotonii i ironii, do wszystkiego się przyznaję (chociaż z pewną przesadą). Więc chyba nie podobna, żebyś myślała, pani Olgo Wiechnik, o mnie gorzej, niż ja myślę o sobie.

         ***

         Tak na dobrą sprawę, to nic nie wiem o tej pisarce, o Oldze Wiechnik. Wiadomości internetowe na jej temat są raczej skąpe. Pasują do wielu osób. Jeżeli autorka Paleterówki?… istnieje w realu to najwidoczniej T. Steć miał rację. Jeżeli natomiast jakiś figlarz zajmujący się sztuczną inteligencją stworzył taką pisarko-dziennikarkę, to należałoby się zastanowić, dlaczego wlał w nią aż tyle nienawiści?

         ***   

         Jak widać z załączonego wyżej obrazka miałem w życiu szczęście. Zdarzali mi się adwersarze porządni i mniej porządni. Nie ranguję ich. Nie czepiam się adwersarzy, bo ich szanuję.

No, nie wszystkich.   

 To nie powinno dziwić.

 Prawdą człowieka jest to, co czyni go człowiekiem. Już Max Planck twierdził, że prawda nigdy nie zwycięża. To tylko jej przeciwnicy wymierają. A to, co propaganda głosiła o prawdzie, tajnych służbach i tzw. wymiarze sprawiedliwości to nie była prawda. To były prawdule.

 Oryginalny sąd na temat prawdy zaprezentował Emil Cioran, przekonując: „Może się zdarzyć, iż w jednej i tej samej sprawie, na temat tego samego faktu będę zmieniał pogląd dziesięć; dwadzieścia, trzydzieści razy w ciągu dnia. I pomyśleć, że za każdym razem ośmielam się, niby ostatni z oszustów, wypowiadać słowo <prawda>!”

         Józef Piłsudski (Myśli, mowy, rozkazy):  Siła bez wolności i sprawiedliwości jest tylko przemocą i tyranią. Sprawiedliwość i wolność bez siły jest gadulstwem i dzieciństwem.

Biorę sąd marszałka ale także filozofa i eseisty pod uwagę, jednak ośmielę się wnieść korekty. Ustalanie historii służb specjalnych, ale również wymiaru sprawiedliwości w ostatnim siedemdziesięcioleciu w oparciu o materiały IPN przypomina próby zmierzenia dynamiki wzrostu liczby gapowiczów w metrze warszawskim z okna samolotu lecącego nad biegunem południowym

 Marek Hłasko (Piękni dwudziestoletni): Wymiar sprawiedliwości nie polega na pytaniu, kto jest winien, a kto nie; chodzi o to, aby mieć winnego.

Wiem co piszę. Egocentrycznie i megalomańsko przerabiałem to na własnej skórze. Teraz wypowiadam z siebie stare czasy. Zalegają we mnie jak niedopita kawa, w której topią się muchy. Propagandyści zawsze, wszędzie i przy każdej okazji uprawiają płatną miłość polityki. Tak było. Tak jest i chyba tak będzie.

Jest to prawda tak stara, że, jak twierdzi Stanisław Jerzy Lec, ludzkość jej już nie pamięta, Więc co mam z tym zrobić? Biorę akordeon. Gram. Podśpiewuję swoją parafrazę parafrazy (LyneFind) tekstu „Chryzantem”. Idzie to tak:

         Jako propagandysta   

  Pod pociąg się podłożę
  Ale nie przejedzie mnie
  Bo, k.., jedzie po innym torze

Chryzantemy złociste
W półlitrówce po czystej
Stoją na fortepianie
I nie podlewa ich, k…, nikt

Będąc propagandysta

Zdradziłeś „wymiarze” mnie
Rzucę się w morskie fale
Ale nie utopię się
Bo, k…, pływam doskonale

Chryzantemy złociste
W półlitrówce po czystej
Stoją na fortepianie
I nie podlewa ich, k…, nikt

Zdradziłeś „wymiarze” mnie
Rzucę się z wysokości
Ale nie połamię się
Bo, jako propagandysta

Mam, k… gumowe kości

Chryzantemy złociste
W półlitrówce po czystej
Stoją na fortepianie
I nie podlewa ich, k…, nikt

Zdradziłeś „wymiarze” mnie
Pistolet sobie kupię
Ale nie zastrzelę się
Bo, k…, mam „wasz wymiar” w dupie

Chryzantemy złociste
W półlitrówce po czystej
Stoją na fortepianie
I nie podlewa ich, k…, nikt

Chryzantemy złociste
W półlitrówce po czystej
Stoją na fortepianie
I nie podlewa ich, k…, nikt.

Lecę po następną butelkę.

 

PS

Dr Sylwester Wolak dyrektor krakowskiego Wydawnictwa Naukowego AGENT PR w notatce dotyczącej książki (ukaże się w marcu br.) napisał:

Tłuste koty wymiaru sprawiedliwości i… są setną książką Henryka Piecucha, w której jak w zwierciadle odbija się historia Polski Ludowej ale i pierwszych dekad III RP. Autor jest ostrym krytykiem Peerelu i życzliwym, acz złośliwym obserwatorem Polski współczesnej. Od lat domaga się ujawnienia pełnej prawdy o naszej najnowszej historii. Szczególnie interesują go sprawy utajone, których najwięcej wiąże się z działalnością polityków, służb specjalnych, wymiaru sprawiedliwości, Kościoła, czarnej propagandy i mediów.

  1. Piecuch, na przykładzie własnego procesu pokazuje, że w okresie transformacji ustrojowej tzw. samooczyszczenie się niektórych środowisk, ważnych dla funkcjonowania demokracji jest mitem. Zblatowanie tzw. szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości z władzą wykonawczą, służbami specjalnymi i mediami doprowadziło do tego do czego doprowadziło. Manipulacje, dezinformacje, prowokacje i przede wszystkim pranie mózgów społeczeństwa widoczne jest jeszcze dziś.

         Autor Tłustych kotów…marząc, aby w Polsce prawo zawsze prawo znaczyło, a sprawiedliwość sprawiedliwość twierdzi, że obecnie w

Kraju Pieroga i Zalewajki sytuacja jest dobra ale nie beznadziejna.