O autorze

Henryk Piecuch

Autor, 2004 r.

 

Cześć! Jeżeli czytasz te słowa, oznacza to, że masz łeb na karku,
jesteś inteligentny i posiadasz rzadką umiejętność wybierania rzeczy dobrych.
Zapraszam na zbójeckie szlaki SŁUŻB SPECJALNYCH & COMPANY.
Wcześniej jednak prośba DO POLICJI TAJNYCH, WIDNYCH, DWUPŁCIOWYCH, i nie tylko:

Pragnąc zaoszczędzić RP – pieniędzy, funkcjonariuszom służb wszelakich –
fatygi, sobie – czasu upraszam P.T. prokuratorów cywilnych, wojskowych i IPN
o nie wzywanie mnie na przesłuchania w charakterze podejrzanego, świadka, kapusia.
O to samo proszę przedstawicieli służb i policji tajnych, widnych i dwupłciowych.
Równocześnie oświadczam, że wszystko to, co wiedziałem na tematy interesujące
być może również wymienionych funkcjonariuszy, spisałem na kartach swoich książek,
starając się wiernie oddać zarówno intencje rozmówców, jak i to, co widziałem,
niczego nie ubarwiać, dokumentów nie uzupełniać ani dobrym, ani złym słowem.

Pisząc te zdania ostrzegam P.T. Czytelników, że wszelkie podobieństwo ważnych figur
żyjących i nie żyjących do osób przedstawionych w moich publikacjach nie jest ani przypadkowe,
ani zamierzone, lecz nieuniknione. Wiem, że w III RP historię dzieli się na słuszną bądź prawdziwą,
jestem jednak na tyle bezczelny, że opowiadając się za historia prawdziwą uważam,
ze nie mogę ponosić za to odpowiedzialności.

Przepraszam. Zapomniałem się przedstawić. To szalenie krępujące.
Poza tym, naprawdę, nie ma w tym nic zabawnego. Było tak:

Urodziłem się 4 grudnia 1939 r. w Bielsku-Białej z wielką ciekawością świata,
ale wtedy nie wiedziałem jeszcze, że przyjście na świat oznacza jedynie coraz większe kłopoty.
Będąc spod znaku Strzelca, pasjonowałem się tym wszystkim, co strzela, a oprócz tego sportem,
alpinizmem, żeglarstwem, malarstwem, rzeźbiarstwem i pisaniem. Spodziewałem się, że zainteresowania te
wystarczą do wydania mi wariackich papierów i uwolnią od wojska. Komisja poborowa miała inne zdanie.
Posądzono mnie o chytry zamiar uchylenia się od zaszczytnego obowiązku obrony socjalistycznej ojczyzny,
co szczególnie raziło w przypadku potomka „zaplutego karła reakcji” i „wroga ludu”.
Wierząc, że najciemniej jest pod latarnią postawiłem na wojsko.
Ze swojej sześćdziesiątkipiątki, siedem lat zmarnowałem na szkołę podstawową,
pięć na Liceum Pedagogiczne, trzy na Oficerską Szkołę Wojsk Ochrony Pogranicza i pięć na akademię,
w dodatku wojskową, i jakby tego było mało – polityczną. Resztę życia zmitrężyłem na dzieciństwo,
służbę wojskową, pisanie, rzeźbienie, malarstwo i tym podobne głupstwa.
W tym miejscu przyznaję się do grzechu: popełniłem kilka tysięcy materiałów prasowych oraz
pięćdziesiąt kilka książek poświęconych służbom specjalnym i wydarzeniom,
które starannie ukrywano. Namalowałem 77 obrazów i zrobiłem tyleż samo rzeźb,
z których większość spaliłem. Część książek zgrupowałem w seriach:

TAJNA HISTORIA POLSKI

SUPERAGENCI XX WIEKU

Znajomi mówią, że książki te są jak kanibale – każda następna pożera poprzednie.
Pewnie dlatego część z nich pisałem pod hasłami:

CZY JUŻ OBALIŁEŚ RZĄD? JEŻELI NIE, NIE ZŁOŚĆ SIĘ, SŁUŻBY
SPECJALNE ZROBIĄ TO ZA CIEBIE! oraz:
NIE BAĆ SIĘ I NIE KRAŚĆ!, a także:
SŁUŻBY SPECJALNE NALEŻY ZBUDOWAĆ OD NOWA!, jak również:
PRZEMILCZANIE JEST KŁAMSTWEM!

A oto bolszewickie w treści i socjalistyczne w formie tytuły, w których
służby specjalne ukazują różne oblicza:

* Portret szpiega (Wyd. MON, Warszawa 1984)
* Siedem rozmów z generałem dywizji Władysławem Pożogą, I zastępcą ministra spraw wewnętrznych,
szefem wywiadu i kontrwywiadu (Czytelnik, Warszawa 1987)
* Czas szpiegów (Wyd. MON, Warszawa 1986)
* Desperat („Alma-Press”, Warszawa 1987)
* W smudze śmierci („Alma-Press”, Warszawa 1989)
* Tropem szpiegów (Wyd. MON, Warszawa 1988)
* Kto zabił? (Bis, Warszawa 1990)
* Czas bezprawia („Story”, Warszawa 1990)
* Rozstrzelany grudzień („Story”, Warszawa 1990)
* Szpiegowski duet (Wyd. Spółdzielcze, Warszawa 1987)
* Requiem dla szpiega (Tesco, Warszawa 1991)
* Spotkania z Fejginem („Story”, Warszawa 1990)
* Szpiegowski syndrom (Zetpress, Warszawa 1988)
* Akcje specjalne. Od Bieruta do Ochaba (CB, Warszawa 1996)
* Wojciech Jaruzelski tego nigdy nie powie. Po_oga (Reporter, Warszawa 1992)
* Pożoga. W. Jaruzelski tego nigdy nie powie (CB, Warszawa 1996)
* Służby specjalne atakują. Od Jaruzelskiego do Kwaśniewskiego (CB, Warszawa 1996)
* Imperium służb specjalnych. Od Gomułki do Kani (CB, Warszawa 1997)
* Brudne gry. Ostatnie akcje służb specjalnych (CB, Warszawa 1998)
* Bruderszaft ze śmiercią. Kto zabił? (CB, Warszawa 1999)
* Syndrom tajnych służb. Czas prania mózgów i łamania kości (CB, Warszwa 1999)
* Mówi szef ochrony generała. Byłem gorylem Jaruzelskiego (Reporter, Warszawa 1993)
* Byłem gorylem Jaruzelskiego. Mówią: szef ochrony Generała i inni… (CB, Warszawa 2001)
* Skarb III Rzeszy (CB, Warszawa 1999)
* Czas generałów; gen. W. Pożoga: W. Jaruzelski tego nigdy nie powie;
gen. W. Jaruzelski: Rosjanie nie chcieli interweniować (CB, Warszawa 2000)
* Tytani zbrodni. Wielka polityczna sierota (CB, Warszawa 2000)
* Kim jest Putin? Wielki blef generałów (CB, Warszawa 2000)
* W. Jaruzelski. Ból władzy (CB, Warszawa 2001)
* Requiem dla generała (CB, Warszawa 2001)
* V atakuje. 18 minut, które wstrząsnęły Ameryką (Exlibris, Warszawa 2002)
* Bruderszaft z Antychrystem. Czas terroryzmu (Exlibris, Warszawa 2002)

4 przemyślenia nt. „O autorze

  1. Szanowny Pan
    Henryk Piecuch
    W obu wydaniach książki „Jaruzelski nigdy tego nie powie – Pożoga” (1992 i 1996) pisze pan (za gen. Pożogą), że 30 kwietnia 1988 odleciał z Polski Kornel Morawiecki, a wraz z nim Marian Kaleta. Czy to nie jest jakaś gruba pomyłka? Marian Kaleta był wtedy od dwudziestu lat w Szwecji, gdzie organizował nielegalny przerzut sprzętu drukarskiego dla podziemia solidarnościowego w Polsce. Jak więc mógł być wtedy w kraju i wyjechać z K. Morawieckim za granicę? Temu faktowi zaprzecza też K. Morawiecki, uzupełniając, że razem z nim wyjechał z Polski w 1988 roku Andrzej Kołodziej. Może więc Kaleta został pomylony przez Pożogę z Kołodziejem?
    Bardzo proszę o ustosunkowanie się do tej sprawy i sprostowanie, jeśli jest to pomyłka. Rzetelność historyka wymaga, aby wszelkie pomyłki prostować albo przedstawiać dowody na to, co się pisze, jeśli wydaje się to nieprawdopodobne.
    Władek

  2. Liczyłem na to, że H. Piecuch odpowie na mój wpis, co pozwoli nawiązać z nim jakiś dialog. A może on nie czyta tych komentarzy? Czy ktoś może podać mi jego namiary – e-mail lub telefon?
    Władek

  3. Dzień dobry Panie Henryku.
    Jestem starszą córką ŚP pułk. Mariana Krzyżosiaka. Niestety bardzo mało wiem o życiu zawodowym Taty. Kiedy pracował wszystko było owiane tajemnicą, po przejściu na wcześniejszą emeryturę nie zbyt chętnie wracał do tematu. Uczestniczyłam w uroczystościach odsłonięcia tablicy pamiątkowej pod koniec maja w Szklarskiej Porębie. Liczyłam na wspominki o Tacie. Podczas tych uroczystości otrzymałam w prezencie Pana autorstwa książkę pt. Ametystowy Batalion. Nie byłam
    w wojsku, mało o tym wiem. Książka bardzo mi się podobała. Pisze Pan w taki sposób, że temat wydawałoby się mało ciekawy, wciąga od pierwszej strony. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo dobrego. Wiesia Nowicka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *