Na przełomie lutego i marca wielcy mocarze Europy na konferencjach w Paryżu i Londynie radzili jak uratować Ukrainę. Zapomnieli, że już raz Ukrainę ratowali skłaniając to państwo do pozbycia się arsenału nuklearnego. Gwarantując, razem z USA i Rosją, że Ukrainie „włos z głowy nie spadnie”.
I faktycznie, „włos z głowy Ukraińcom nie spadł”. Dziś Ukraińcom spadają jeno głowy. Jest tak po najeździe hord Putina, jednego z sygnatariusze gwarancji dla Ukrainy.
A co na to przywódcy najważniejszych krajów europejskich, w tym mocarze atomowi z Anglii i Francji?
Ano ogłosili, że sytuacja Ukrainy jest dobra ale nie beznadziejna, a oni są w komplecie. Nie ma co, zapinamy pasy bo wchodzimy w turbulencję.
A jak ja to widzę:
Gdy Wołodia zdobędzie Ukrainę
To będzie niegłupi kawał
Rząd Anglii będzie protestował
Rząd Francji nie będzie tego uznawał.
Gdy Putin weźmie Sudety
I w Imperium je właduje
Rząd Anglii nie będzie tego uznawał
Rząd Francji będzie protestował.
Gdy Wowa po Polskę sięgnie
Bo przywykł już do branie
Wciąż z Francji będą protesty
A z Anglii brak uznania.
Pribałtyka nic nie szkodzi
Przyjrzyjmy się temu bliżej
Choć w Anglii brak uznania
A we Francji – patrz jak wyżej.
O wielcy dyplomaci
W zasadach swych wytrwajcie
Putin będzie wciąż zdobywał
Wy tego nie uznacie.