Pozwólcie E. Gierkowi smażyć się w piekle
Z okazji dyskusji nad projektowanym ogłoszeniem roku 2013 rokiem Edwarda Gierka, nie od rzeczy będzie przypomnieć najkrótszą historię Polski.
Było tak: po zakończeniu drugiej wojny światowej, Bolesław Bierut ksywa „Tomasz” z towarzyszami, ale na spółkę z Sowietami, zbudowali na terenie ogołoconego z kapitalizmu kraju barak. Otoczyli go zasiekami z drutu kolczastego, zamknęli na kłódkę, a wyrżnąwszy niepokornych wprowadzili komunistyczny reżym stalinowski i zabronili Polakom śmiać się z wzniesionej budowli. „Tomasz” dyrygował narodem, ale partyturę pisał Kreml.
21 października 1956 r. rządy w PZPR objął Władysław Gomułka ksywa „Wiesław”. Szef partii porzucił mordowanie niepokornych, kazał zlikwidować zasieki, a drut kolczasty oddać do zamrażalki, bo może się jeszcze przydać. „Wiesław”, na wszelki wypadek zostawił kłódki oraz część zakazów, a rozpoczynając budowę siermiężnego socjalizmu zagnał rodaków do pracy za minimum wynagrodzenia. W 1967 r. wypędził z Kraju Pieroga i Zalewajki tych nielicznych Żydów, którym udało się jakimś cudem przetrwać niemiecki Holokaust. W 1968 r. dołączył Front Polski, powstały na bazie Śląskiego Okręgu Wojskowego do Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego, który pouczał braci Czechosłowaków, ze nade wszystko należy miłować i słuchać Wielkiego Brata, a dwa lata później przekonał komilitonów, że narodowi należy dać nauczkę i nakazał postrzelać trochę do niepokornego społeczeństwa. „Wiesław” dyrygował narodem, ale partyturę pisał Kreml.
W grudniu 1970 r. „Wiesława”, który spóźnił się z nieco z wyciąganiem drutu z zamrażalki, nie bez pomocy Moskwy, zluzował Edward Gierek ksywa „Śląski Książe”. Był to facet tak inteligentny, jak Gerard Depardieu lub Brigitte Bardot. Gierek, który reprezentował tych pięćdziesiąt procent rodaków, którzy nie splamili się przeczytaniem ani jednej książki, wyrzucił kłódki i zredukował część zakazów. Nie był zwolennikiem nadmiernych represji, ale w 1976 r. przetrzepał nieco skórę robotnikom Ursusa i Radomia, wprowadził bony towarowe (kartki na żywność i nie tylko) i podał komendę do wprowadzenia do Konstytucji PRL obowiązku jeszcze większego sławienia Sowietów oraz nakazał zintensyfikowanie budowy rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego w Kraju Pieroga i Zalewajki. Zezwolił też na umiarkowane śmianie się ze stalinizmu, ale nie z niego samego, jego konfratrów i przede wszystkim z Wielkiego Brata, któremu cały czas oddawał służalcze hołdy, miedzy innymi nadając (1974 r.) gensekowi gen. L. Breżniewowi Krzyż Wielki Orderu Virtuti Militari. „Śląski Książe” dyrygował narodem, ale partyturę pisał Kreml.
”Ś”””
W 1980 r. generał Wojciech Jaruzelski ksywa „Wojciech Szabelka” (na wyraźne przyzwolenie Sowietów) wydał Kiszczakowi prikaz do wyciągnięcia zasiek z lodówki. Na szczęście drut okazał się skorodowany. Wykorzystało to społeczeństwo tworząc „Solidarność”, która zmroziła Jaruzelskiego. Generał był wówczas cały oblodzony. Wyglądał jakby połknął olbrzymi sopel lodu. Nie wiedział co robić. Wahał się. W końcu powziął decyzję o rozwiązaniu problemu przy pomocy siły. To wówczas figlarze ukuli hasło: Wracaj Edziu do koryta! Lepszy złodziej niż bandyta!.
To TT „Wojciech Szabelka” dyrygował narodem, ale partyturę pisał Kreml.
Co by jednak nie powiedzieć o Petrelu, był to, może z wyjątkiem okresu bierutowskiego, najweselszy barak w demoludach. 4 czerwca 1989 r. naród przejął losy Polski i Polaków w swoje ręce. Jednak świętem niepodległości ogłosiliśmy dzień 11 listopada, związany z II RP. I wszystko potoczyło się tak jak zawsze. Szkoda, że nikomu nie wpadło do głowy, by uhonorować datę 4 czerwca 1989 r. Datę, która dała asumpt narodom europejskim do zerwania więzów komunizmu.